Rynek kryptowalut jest nierozerwalnie związany ze spekulacją, co już samo z siebie świadczy o tym, że nie jest to profesja dla ludzi o słabych nerwach. Na handlu bitcoinem i altcoinami można nie tylko zjeść zęby, ale i całkowicie osiwieć, a nawet i wyłysieć.
Na całe szczęście będąc aktywnymi uczestnikami rynku kryptowalut nie jesteśmy wcale skazani na trading. W najnowszym odcinku “Usłyszałem pod Bitomatem” przedstawiam 5 sposobów na zarabianie na tym rynku bez aktywnego handlowania cyfrowymi aktywami.
Zakładając, że jesteśmy w posiadaniu określonej liczby kryptowalut, mamy do wyboru kilka opcji na pokierowanie swoim portfelem w ten sposób, aby te środki same na siebie dalej zarabiały.
Ekosystem blockchaina oferuje nam multum rozwiązań z sektora zdecentralizowanych finansów (DeFi), w przypadku których możemy zarobić na byciu jego częścią.
Najbardziej znaną opcją jest oczywiście staking, czyli zgarnianie oprocentowania z faktu zablokowania naszych tokenów w określonej puli.
To zdecydowanie lepszy niż trzymanie pieniędzy w banku na lokacie, z której procent jest śmiesznie niski w skali roku, a biorąc pod uwagę podatek inflacyjny, nic na tym tak naprawdę nie zyskujemy. W przypadku stake’owania tokenów jest zupełnie inaczej.
Kolejną alternatywą jest zasilanie płynności zdecentralizowanych protokołów, za co otrzymujemy bonusy w postaci różnych tokenów.
Yield Farming, bo tak się nazywa ten proces, może być bardzo dochodowy, ale niestabilność cen par może prowadzić do tzw. impermanent loss, czyli tymczasowej straty, jeżeli wartość kryptowalut, które dostarczamy do puli, spadnie poniżej poziomów, gdy je zablokowaliśmy.
Mówi się, że posiadając klucz prywatny do adresów, na których przechowujemy swoje kryptotokeny, sami sobie jesteśmy bankiem. I jak najbardziej jest to trafne porównanie, ale co to za bank, który nie jest w stanie udzielać pożyczek?
W świecie kryptowalut również możliwe są pożyczki w formie tej klasy aktywów, a my możemy z tego tytułu czerpać zyski poprzez udzielanie swoich środków na poczet zasilenia puli pożyczkowej.
Powyższe opcje są oczywiście uwarunkowane tym, że jesteśmy w posiadaniu określonej liczby kryptowalut. Co jeśli jednak nie mamy nic, co mogłoby samo na siebie zarabiać, generując dochód pasywny?
Odpowiedzią na to są airdropy, czyli zrzuty tokenów dla najbardziej zasłużonych członków danej społeczności. Czasem wystarczy być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Airdropy to darmowe tokeny, które są przyznawane za spełnienie prostych warunków, np. rejestrację, użycie portfela lub aktywność w mediach społecznościowych danego projektu.
Zapewne nie raz słyszeliście w szkole, że w dorosłym życiu nikt wam nie zapłaci za szwędanie się i wykonywanie różnych aktywności, jak chociażby granie. Nic bardziej mylnego!
Dzisiaj na rynku dostępnych od groma aplikacji, które nagradzają swoich użytkowników za granie w różne rozgrywki (play to earn) czy wykonywanie takich czynności, jak… chodzenie.
Tak, są platformy, które w zależności od liczby wykonanych kroków lub ćwiczeń, przyznają Ci określoną pulę tokenów.